Аннотация: Wieczny chłopiec Oleg Rybachenko cofa się w czasie z wieczną dziewczyną Margaritą Korszunową, aby uratować cara Mikołaja II przed klęską w wojnie z Japonią.
Oleg Rybachenko ratuje carską Rosję.
ADNOTACJA
Wieczny chłopiec Oleg Rybachenko cofa się w czasie z wieczną dziewczyną Margaritą Korszunową, aby uratować cara Mikołaja II przed klęską w wojnie z Japonią.
PROLOG
Dziecięce Terminatory, uzbrojone w hiperblastery i odziane w kombinezony bojowe, unosiły się nad wodami. Stały bezpośrednio na drodze japońskich niszczycieli, przygotowujących się do ataku na rosyjską eskadrę na Pacyfiku. Pierwsza grupa japońskich okrętów poruszała się bez świateł. Niszczyciele ślizgały się po powierzchni morza niczym ławica rekinów, poruszając się niemal bezszelestnie.
Chłopiec-terminator dźwigał w dłoni hiperblaster napędzany termokwarkami. Był on naładowany zwykłą wodą i w ciągu minuty wymuszonego ognia mógł uwolnić energię dwunastu bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę. Oczywiście, był regulator mocy. Ponieważ hiperblaster mógł działać na dowolnym paliwie płynnym, nie było potrzeby oszczędzania. A jeśli trafi, to trafi.
Margarita cmoknęła i wykrzyknęła:
- Za Rosję!
Oleg potwierdził:
- Za naszą Ojczyznę!
Chłopiec i dziewczynka nacisnęli przyciski pistoletu laserowego. I z hukiem pierwsze niszczyciele zostały trafione strumieniami hiperfotonowymi. Zostały po prostu zestrzelone.
Dzieci-potwory przeniosły następnie swoją hiperplazmatyczną erupcję na inne statki.
Młodzi wojownicy śpiewali z patosem:
Będziemy walczyć z wrogiem zaciekle,
Nieskończona ciemność szarańczy
Stolica będzie stała na zawsze,
Niech słońce świeci nad światem, kraju!
I kontynuowali niszczenie niszczycieli. Jeden strzał rozerwał kilka statków na kawałki naraz. Dzieci były w kombinezonach bojowych i unosiły się nad powierzchnią.
Pierwsza grupa niszczycieli została zatopiona dosłownie w dwie minuty. Oleg i Margarita polecieli dalej.
Tu zaatakowali kolejną grupę. Niszczyciele padli ofiarą promieni śmierci.
Oleg wziął ją i zaśpiewał:
Rycerze wiernie służyli swojej Ojczyźnie,
Zwycięstwa otworzyły niekończące się konto...
Wszystko dla świętej Matki Rosji,
Jaką falę z podziemi zniszczy!
Margarita kontynuowała uwalnianie promieni:
Czego mógł się obawiać rosyjski wojownik?
A co sprawi, że zadrży i zwątpi...
Nie boimy się płomienia koloru połysku -
Odpowiedź jest tylko jedna: nie ruszaj mojego Rusa!
A dzieci-terminatorzy zatopili kolejną eskadrę japońskich niszczycieli. I szli dalej. Byli bardzo żwawi. Jak cudownie jest wrócić do dzieciństwa po dorosłości. I zostać dzieckiem-terminatorem i służyć w kosmicznych siłach specjalnych. A przy okazji pomagasz carskiej Rosji: najwspanialszemu krajowi na Ziemi!
Młodzi wojownicy lecą po powierzchni morza i za pomocą grawitatora lokalizują trzecią eskadrę niszczycieli. Admirał Togo próbował wykorzystać swoje atuty, ale wszyscy zostali pokonani. Chłopcy więc zajęli się trzecią eskadrą.
Strzelili i zaśpiewali:
Z kim jeszcze walczyliśmy zwycięsko,
Kto został pokonany ręką wojny...
Napoleon został pokonany w nieprzeniknionej otchłani,
Mamai jest w Gehennie z Szatanem!
A trzecia eskadra niszczycieli została zatopiona, przetopiona i spalona. Nieliczni ocalali marynarze unoszą się na powierzchni. Dzieci, jak widać, poradziły sobie z lekkimi okrętami Togo. Ale z większymi okrętami również trzeba będzie się uporać. Zatop je i uznaj wojnę z Japonią za zakończoną.
Mało prawdopodobne jest, aby Mikołaj II wylądował w Kraju Kwitnącej Wiśni; odzyska Wyspy Kurylskie i Tajwan - mogłaby tam powstać dobra baza morska.
Car-ojciec chce, aby Rosja miała swobodny dostęp do oceanów świata i jego marzenie jest bliskie spełnienia.
Mali terminatorzy mają niezłe umiejętności nawigacyjne i zbliżają się do miejsca rozmieszczenia głównej eskadry. Sześć pancerników i osiem krążowników pancernych, plus kilka mniejszych okrętów. Teraz młoda armia się z nimi zmierzy. A raczej z parą wojowników, którzy wyglądają na bardzo młodych.
Włączyli więc ponownie hiperblastery, bardzo potężne, i wystrzelili w stronę japońskich statków śmiercionośne promienie.
Oleg wziął ją i zaśpiewał razem z Margaritą:
Pokonaliśmy armie Wspólnoty Narodów,
Razem odbiliśmy Port Arthur...
Walczyli z Imperium Osmańskim z dzikością,
I nawet Fryderyk zwyciężył w bitwie z Rosją!
Dziecięce potwory zaatakowały Japończyków. Z łatwością zatopiły największe pancerniki. Potem Mikasa eksplodowała i zatonęła wraz z admirałem Togo.
Niszczenie kolejnych statków trwało nadal, a młodzi wojownicy śpiewali z wielkim entuzjazmem i natchnieniem:
Nikt nie może nas pokonać,
Piekielne hordy nie mają szans na zemstę...
I żadna twarz nie jest w stanie ryczeć,
Ale potem przyszedł łysy drań!
A dziecinne kosmiczne siły specjalne kontynuowały zniszczenie. Ostatnie japońskie okręty eksplodowały i zwęglały się. Zatonęły, a niewielu dzielnych wojowników Imperium Niebiańskiego przeżyło.
W ten sposób Japonia została bez marynarki wojennej. Młoda para kosmonautów wypełniła swoją misję.
Następnie, w ciągu dwóch miesięcy, rosyjska eskadra morska wylądowała na Wyspach Kurylskich i Tajwanie. I wojna się zakończyła. Podpisano traktat pokojowy, pozbawiający Kraj Kwitnącej Wiśni wszystkich posiadłości wyspiarskich z wyjątkiem samej Japonii. Samurajowie zgodzili się również zapłacić kontrybucję w wysokości miliarda rubli w złocie, czyli rubli rosyjskich. Rosja ostatecznie przejęła kontrolę nad Koreą, Mandżurią i Mongolią.
I wtedy powstała tam Żółta Rosja.
Imperium carskie przeżywało gwałtowny rozkwit gospodarczy. Do I wojny światowej przystąpiło z drugą co do wielkości gospodarką świata, ustępując jedynie Stanom Zjednoczonym.
Następnie wybuchła wojna światowa z Niemcami, Austro-Węgrami i Imperium Osmańskim. Carska Rosja przystąpiła do niej z szybkimi lekkimi czołgami Prochorow "Łuna-2", zdolnymi do rozwijania prędkości do czterdziestu kilometrów na godzinę na drogach, co jak na tamte czasy było imponującą prędkością jak na czołg. Posiadała również pierwsze i najpotężniejsze na świecie czterosilnikowe bombowce Ilja Muromiec, uzbrojone w osiem karabinów maszynowych i przenoszące dwie tony bomb. Posiadała również uzbrojenie takie jak wozy konne z karabinami maszynowymi, maski gazowe, moździerze, wodnosamoloty, artylerię rakietową z dynamem i wiele innych.
Oczywiście, carska Rosja zwyciężyła w ciągu kilku miesięcy i przy stosunkowo niewielkim rozlewie krwi. A Stambuł stał się rosyjskim Konstantynopolem, gdzie car Mikołaj II przeniósł stolicę Imperium Rosyjskiego. Ale to już inna historia.
ROZDZIAŁ NR 1.
Jęk nadchodził
Wszedł do środka i założył okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy, odgarniając długie, piaskowoblond włosy z twarzy. Miał opaloną skórę i swobodną minę miejscowego...
Usta Yany były otwarte.
Dłonie Stone'a grzebały w kieszeniach podartych szortów, ale jego zdenerwowanie sprawiło, że wzrok utkwił w Yanie. Jego niebieskie oczy były spokojne, niemal pogodne. Wyglądał jak człowiek, który właśnie obudził się z głębokiego snu. "Cześć, Baker" - powiedział.
Yana zaczęła mówić, lecz nie wydała ani jednego dźwięku.
"O mój Boże" - powiedział Cade. "No cóż, to niezręczne, prawda?" Spojrzał na Janę, której wyraz twarzy był gdzieś pomiędzy szokiem a gniewem. Ale w jej oczach dostrzegł coś jeszcze, coś, co próbowała ukryć - podekscytowanie.
"Ty" - wyrzuciła z siebie. "Co tu robisz?"
Jego głos był łagodny, rozbrajający. "Wiem, że jesteś szalona" - powiedział. "I nie jestem tu po to, żeby cię usprawiedliwiać. Straciłem wszystko przez ciebie, kochanie, i to moja wina".
"Masz cholerną rację, że to twoja wina" - powiedziała. "Nie rób tego. Nie znikasz po prostu, kiedy jesteś w centrum uwagi".
Cade spojrzał na nich oboje i przygryzł dolną wargę. Był świadkiem czegoś, czego miał nadzieję nie zobaczyć.
"Wiem. Masz rację" - powiedział Stone.
"Cóż, nie chcę o tym słyszeć" - powiedziała Yana.
Stone zamilkł i czekał. Dawał jej czas.
"Więc wyrzuć to z siebie" - powiedziała Yana. "Dlaczego mnie zostawiłeś? Spotykasz się z kimś innym? Jest ładna? Mam nadzieję. Mam nadzieję, że była tego warta".
Cade chciał zniknąć w starzejących się deskach podłogowych.
- Baker, nikogo tu nie ma...
"Tak, to prawda" - przerwała.
Stone podszedł do niej i położył jej ręce na ramionach. "Spójrz na mnie. Mówię poważnie. Nikogo nie było".
"Nie dzwoniłeś do mnie od miesiąca" - powiedziała ze złością w głosie.
"Byłem w dziale operacyjnym" - powiedział Stone. "Słuchaj, wiedziałem, że jesteś w Biurze, zanim tu przyszedłeś, a ty wiedziałeś, że... no cóż, wiedziałeś, że pracuję w podobnej branży. Byłem w dziale operacyjnym i nie mogłem ci niczego powiedzieć".
"Operacja? Zniknąłeś na miesiąc? Co do cholery? A teraz dowiaduję się, że jesteś jakimś podwykonawcą DEA? Czego jeszcze o tobie nie wiem?"
- Zastanawiałeś się kiedyś, gdzie się tego wszystkiego nauczyłem? Całego szkolenia, które ci dałem? Broni i taktyki. Walki wręcz. Zniszczenia i tak dalej?
"Tak, zastanawiałem się. Ale założyłem, że jesteś w wojsku i nie chcesz o tym rozmawiać. Ale to nie daje ci prawa zniknąć."
"Nie mogłem rozmawiać o mojej pracy, Baker. Aż do teraz. Teraz, kiedy wróciłeś do akcji."
"Nie wróciłam do owczarni" - powiedziała. "Nie jestem Biurem. Nigdy tam nie wrócę. Oni mną nie zarządzają. Ja zarządzam sobą".
Cade interweniował. "Dobra, dobra. Czy możemy zakończyć tę konfrontację z przeszłością? Mamy zaginioną osobę".
Yana nie rozpoznała Cade'a. "Nawet nie powiedziałeś mi swojego nazwiska. Nie żebym pytała, prawda? Więc John to twoje prawdziwe imię?"
"Oczywiście, że tak. Nigdy cię nie okłamałem. I tak, byłem w wojsku. Ale masz rację, nie chciałem o tym rozmawiać. Jest wiele rzeczy, o których nigdy więcej nie chcę rozmawiać. Przykro mi, że cię to zraniło. Nie powiedziałem ci o sobie, bo nie chciałem się poparzyć, kiedy to się skończy".
"Zakładałeś, że to się skończy" - powiedziała Yana.
Cade po raz kolejny zapragnął być gdziekolwiek indziej, byle nie tutaj, i słuchać, jak jego była dziewczyna rozmawia z mężczyzną, do którego wyraźnie żywiła uczucia.
"Czyż nie?" zapytał Stone.
otworzyła usta.
Dla Cade'a wyraz twarzy przypominał człowieka, który właśnie znalazł brakujący element układanki.
Jej dłoń znalazła usta i zakryła je, po czym cofnęła się o dwa kroki. "O mój Boże" - powiedziała. Wskazała na Stone"a. "Nazywasz się Stone? To niemożliwe. To niemożliwe".
"Który?" zapytał Stone.
"Twoje oczy. Dlatego zawsze było w tobie coś tak znajomego.
Cade powiedział: "Poznaliście się osiem lat temu?"
"Nie. Moją pierwszą pracę, zanim trafiłem do Biura, dostałem w konglomeracie oprogramowania. Inwestowałem dla nich. Okazało się, że moi szefowie nie byli w dobrym humorze. Zostałem kluczowym świadkiem FBI. Po prostu znalazłem się w złym miejscu o złym czasie, a on zwrócił się do mnie. Zaangażowanie w tę sprawę zmusiło mnie do ponownego przemyślenia całej ścieżki kariery. To właśnie skłoniło mnie do myślenia o zostaniu agentem FBI".
Stone zmarszczył brwi. "Kto? Kto do ciebie podszedł?"
- Nie skojarzyłem dwóch do dwóch, dopóki nie usłyszałem twojego nazwiska. Ale masz jego oczy. Boże. Jak mogłem tego nie zauważyć? Masz jego oczy. Agent Stone, oto on.
Stone odpowiedział: "Teraz jestem kontraktowcem, Baker. Poza tym w wojsku byliśmy znani jako operatorzy, a nie agenci. Nigdy nie występowałem pod pseudonimem Agent Stone".
"Nie ty" - powiedziała Yana - "twój ojciec. Twoim ojcem jest agent specjalny Chuck Stone, prawda?"
Tym razem to Stone otworzył usta. "Czy znasz mojego ojca?"
"Czy go znam? Uratował mi życie. Tak, znam go."
Cisza wypełniła przestrzeń tak, jak dym wypełnia pokój.
Cade powiedział: "Świetnie. Moja była dziewczyna nie tylko się wyprowadziła, ale najwyraźniej założyła przy okazji zupełnie nową rodzinę". Humor był jego jedyną obroną. "Można by pomyśleć, że skoro pracuję dla NSA, to już to wszystko wiem". Zaśmiał się krótko, ale śmiech nie ucichł.
Jana pokręciła głową, a jej wyraz twarzy stwardniał. "Powinieneś był powiedzieć mi więcej" - powiedziała. "Ale nie mamy na to czasu. Musimy przejść do konkretów". Skrzyżowała ramiona i spojrzała na Stone'a. "Co wiesz o zniknięciu agenta Kyle'a McCarrona?"
16 Ostatnia obserwacja
"Tak,
Stone powiedział: "Baker, zaczekaj. Znałeś mojego ojca?
Yana poczekała chwilę, ale w końcu powiedziała: "Tak. To było w sprawie Petrolsoftu".
Usta Stone'a otworzyły się, jakby chciał coś powiedzieć, lecz jedyne, co mógł zrobić, to wypuścić powietrze.
"Petrolsoft?" - powiedział w końcu Stone. Spojrzał na podłogę. "Chyba muszę usiąść" - powiedział, opierając się o pufę i zatapiając się w poduszkach. "Tata omal nie zginął przez tę sprawę. Został postrzelony w klatkę piersiową. Nie zginął tylko dlatego, że..." Spojrzał na Janę.
Yana przerwała. "Wezwali helikopter do ewakuacji. Wiem, byłam tam. Jego krew była na mnie".
"Nie mogę uwierzyć, że to ty" - powiedział Stone. "Przez kilka dni leżał na oddziale intensywnej terapii. Nie wierzyliśmy, że przeżyje. Minęły miesiące. Właśnie zostałem wybrany do Pierwszego Oddziału Operacji Specjalnych i miałem właśnie iść, gdy tata w końcu powiedział mi o sprawie".
"Pierwszy SFOD-D?" zapytał Cade. "Więc byłeś w Delta Force".
"Tak. Zrobiliśmy wiele rzeczy. Wszystko jest pod kontrolą JSOC."
"JSOC?" zapytała Yana.
Cade odpowiedział: "Połączone Dowództwo Operacji Specjalnych. Za każdym razem, gdy rekomendujemy inwazję, dzwonimy do JSOC. Jeśli zostanie zatwierdzona, przydzielają albo drużynę Delta Force, albo jeden z ośmiu zespołów SEAL".
"W każdym razie" - kontynuował Stone - "tata przeszedł na emeryturę z powodów zdrowotnych i uznał, że skoro mam odpowiednie uprawnienia bezpieczeństwa, może podzielić się ze mną tymi szczegółami".
"Pracował w Biurze przez dwadzieścia trzy lata" - powiedziała Yana. "Mieszkał już na emeryturze, ale jej nie chciał ".
"Tak" - powiedział Stone. "To, co mi powiedział o sprawie. Opowiedział mi o dziewczynie, którą zwerbował do pracy pod przykrywką. Powiedział, że była najbardziej nieustraszoną istotą, jaką kiedykolwiek widział". Nadal na nią patrzył. "Nie mogę uwierzyć, że to ty. Ryzykowałaś życie. I co więcej, inni agenci mówili, że to ty zatamowałaś krwawienie. Uratowałaś mojego tatę".
Cade spojrzał na nich. Patrzył, jak napięcie znika z twarzy i ramion Yany. Wydawało mu się, że jej wcześniejszy gniew zniknął.
"Uratował moje" - powiedziała słodko Yana. "Był wtedy prawdziwym bohaterem. Gdyby nie wtargnął do tego mieszkania, już bym nie żyła. To dzięki niemu zostałam agentką".
Zapadła długa cisza, a Cade krążył tam i z powrotem. Wyglądało na to, że pozostali dwaj zapomnieli o jego obecności. Powiedział: "Nie chcę przerywać tego wspaniałego spotkania, ale czy możemy wrócić do interesów?"
"Kyle podszedł do mnie jakiś czas temu" - powiedział Stone. "Był nowy na wyspie, a ja wciąż próbowałem ustalić, kim jest".
"Co go skłoniło do skontaktowania się z tobą?" zapytał Cade.
"Jak to ująć?" - powiedział Stone. "Mam tu wyjątkową reputację".
"Jaka reputacja?" zapytała Yana.
"Uznawany jestem za człowieka, który potrafi doprowadzić sprawy do końca".
"Osiągnąć swój cel?" zapytała Yana. "Dziś rano nie mogłeś nawet znaleźć koszuli". Młoda para roześmiała się z tego wniosku, ale Cade zamknął oczy. "Jakie rzeczy?"
Stone zdjął okulary przeciwsłoneczne z głowy i schował je do pustej kieszeni koszuli. "W kartelach jestem znany jako muł. Przewożę narkotyki z punktu A do punktu B. Dzięki temu wiem, które kartele transportują dany produkt i dokąd on trafia. Potem zgłaszam to do DEA. No, może nie cały czas, ale od czasu do czasu".
Yana podniosła głowę. "Nie ujawniasz wszystkich dostaw? Pracujesz dla nich jako wykonawca, prawda? Czy to nie jest ukrywanie dowodów?"
Stone powiedział: "To nie takie proste. Żeby tu przetrwać tak długo, jak ja, trzeba być cholernie ostrożnym. Gdybym powiedział DEA o każdej przesyłce, przechwyciliby ją. Jak długo, twoim zdaniem, przetrwałbym? Poza tym zdarzają się sytuacje, gdy jakiś kartel chce mnie sprawdzić. Konfiskowali przesyłki, więc wystawiają mnie na próbę. Nie mówią mi, ale czasami w paczce nie ma narkotyków. Ma po prostu wyglądać jak narkotyk. Śledzą ją i upewniają się, że dotrze do celu, a potem czekają, aż pojawią się faceci z DEA. Typowe wewnętrzne polowanie na czarownice.
Cade powiedział: "Kiedy więc kartele zlecają ci misję, skąd wiesz, które z twoich dostaw narkotyków to tylko testy?"
"Nie potrafię tego wyjaśnić" - powiedział Stone. "Po prostu mam dziwne przeczucie".
"Wracajmy do interesów" - powiedziała Yana. "Opowiedz nam o Kyle"u".
Kyle wiedział, że jestem mułem, zanim jeszcze dowiedział się, że działam pod przykrywką. Zaprzyjaźnił się ze mną. Myślał, że będę dobrym sposobem na dostanie się do środka. Cholera, był dobry. Nie miałem pojęcia, kim on jest, a to o czymś świadczy. Zwykle potrafię wywęszyć tych facetów.
"On jest dobry" - powiedziała Yana.
"Który?" odparł Stone.
"Mówiłeś, że jest dobry. To nie jest czas przeszły. Kyle żyje i go znajdziemy."
Czy mają tu miejsce działania karteli?
"Znacznie więcej, niż myślisz. To dlatego, że są tak powściągliwi. Nie mam żadnych danych poza tymi, które widziałem, ale sprzedają dużo produktów" - powiedział Stone.
"Skąd możesz być taki pewien?" zapytał Cade.
"Słuchajcie, jeśli chodzi o kartele, wiedzą o mnie jedno: zawsze dotrzymuję obietnic. Taka lojalność ma ogromne znaczenie. Szczególnie polubiłem kartel Rastrojos. To oznacza, że mam większy dostęp do informacji o tym, co się dzieje, niż inni podrzędni oszuści. To stawia mnie w miejscach, do których inni nie mają dostępu".
"Ale skąd wiesz, jak duży jest?" zapytał Cade.
"Nie tylko przewożę narkotyki. Czasami to gotówka. W zeszłym miesiącu przewoziłem ciężarówkę z naczepą. Była wypełniona po brzegi. Mówię o owiniętych folią paletach zielonego papieru - studolarowych banknotach. Półtoratonowa ciężarówka była wypełniona po brzegi, a wszystko oprócz stosu palet opierało się o tylne drzwi. Był to ładunek białej mąki sięgający dachu, mający ukryć gotówkę przed ciekawskimi spojrzeniami. Czasami policja z Antigui zatrzymuje ciężarówki, żeby je przeszukać".
"Kyle"owi się udało. Zaszedł daleko" - powiedziała Jana.
Tym razem Stone spojrzał na Cade'a. "Założę się o tyłek, że był wniebowzięty. Jak już mówiłem, był najlepszy, jakiego widziałem. Kiedy byłem w Biurze Egzekwowania Prawa, widziałem, jak wchodzi i wychodzi. Najwyraźniej ich śledził".
"Oficina de Envigado co?" - zapytał Cade.
Yana odpowiedziała: "Escondit po hiszpańsku oznacza schronienie".
"Dobrze" - powiedział Cade - "więc zobaczysz go w Envigado"s tutaj, na wyspie. Kiedy widziałeś go ostatni raz?"
"To było jakieś pięć dni temu. Był tam, podobno na spotkaniu. Przechodziłem obok, a on jadł śniadanie na balkonie z..."
Jana podeszła do Stone'a. "Z? Z kim?" Nie otrzymawszy odpowiedzi, zapytała: "Z kim spotykał się Kyle?"
Stone spojrzał na nią, potem na Cade'a, po czym spuścił wzrok i głęboko odetchnął. "Montes Lima Perez. Plotka głosi, że został schwytany przez inny kartel, Los Rastrojos, dowodzony przez Diego Rojasa.
17 Von Rojas
Po przesłuchaniu
Nazywał się Diego Rojas. Cade zamknął oczy. Yana spojrzała na Stone'a i Cade'a. "Dobrze. Czy ktoś może mi powiedzieć, co się dzieje?"
Cade potarł szyję i głęboko odetchnął. "Jest z nim źle, Yana".
Stone powiedział: "Mówiąc delikatnie. Jest numerem jeden Los Rastrojos na wyspie. Ale nie tylko na wyspie. Jest ważnym graczem. I jest bezwzględny jak mało kto".
"Bądź ze mną szczery, Stone" - powiedziała Jana. "Jakie są szanse, że Kyle jeszcze żyje?"
Gdyby to był ktokolwiek inny niż Rojas, żyłby wystarczająco długo, by mogli wyciągnąć od niego wszystkie potrzebne informacje. Ale z Rojasem nigdy nic nie wiadomo. Jego temperament jest legendarny. Kyle nie żyje. On już by nie żył.
"NSA od lat z przerwami szpieguje kolumbijskie kartele. Cade powiedział, że Rojas nie tylko zajmuje wysokie stanowisko w organizacji; to świeża krew. I ma rodowód".
"Co to ma znaczyć?" zapytała Yana.
Cade odpowiedział: "Wszystko zaczęło się od kartelu Cali. Cali zostało założone przez braci Rodriguez Orejuela w mieście Cali w południowej Kolumbii na początku lat 80. Wówczas było odgałęzieniem Kartelu Medellín Pablo Escobara, ale pod koniec lat 80. Orejuela byli gotowi do samodzielnego działania. Na ich czele stało czterech mężczyzn. Jednym z nich był Helmer Herrera, znany jako Pacho. Pacho i inni doprowadzili kartel do momentu, w którym w latach 90. kontrolowali dziewięćdziesiąt procent światowego podaży kokainy. Mówimy tu o miliardach dolarów".
- Po co więc ta lekcja historii? - zapytała Yana.
"Los Rastrojos to następca Cali. Diego Rojas to syn Pacho" - powiedział Cade.
"Tak" - powiedział Stone - "jego ostatni syn. Pozostali zginęli. Więc najwyraźniej Pacho zmienił nazwisko Diego, żeby go chronić".
Cade powiedział: "Po zamordowaniu starszych braci, dziecko dorastało z myślą o zemście. Ma złożony profil psychologiczny, Yana. Stany Zjednoczone próbują się z nim skontaktować od lat".
"DEA nie mogła tego zrobić?" zapytała Yana.
Stone powiedział: "To o wiele bardziej skomplikowane. DEA miała wiele zastrzeżeń, które uniemożliwiły im zamknięcie Rojasa".
"Od kogo odpowiedź?" zapytała Yana.
Cade odpowiedział: "Odpowiedź Departamentu Stanu. Obawiali się, że śmierć Rojasa stworzy próżnię władzy w Kolumbii. Widzicie, tak duża część kolumbijskiego rządu jest pogrążona w korupcji. Jeśli równowaga sił się zmieni, państwo obawia się, że kraj stanie się niestabilny. A jeśli tak się stanie, organizacje terrorystyczne będą miały nowe ognisko, w którym będą mogły się rozwijać i nie będą miały żadnych przeszkód".
"Chyba nie chcę tego słyszeć" - powiedziała Jana. "To mnie wkurza. W każdym razie, jeśli Departament Stanu nie chce, żeby Rojas został usunięty, to co Kyle robi, próbując zinfiltrować ich kartel?"
"Zaburzenia" - powiedział Stone. "Prawdopodobnie chcą nadal zakłócać każdy nowy szlak dostaw narkotyków, aby spowolnić ich napływ do Stanów Zjednoczonych".
Niecierpliwość Yany sięgała zenitu. "Nie obchodzą mnie te wszystkie bzdury. Chcę wiedzieć, jak uratujemy Kyle'a.
"Musisz wiedzieć" - powiedział Cade. "Musisz wiedzieć, kim jest Roxas i jak bezwzględny jest, zanim tam pójdziesz".
Kamień stał. "Zanim kto tam wejdzie? Gdzie wejdzie?" Spojrzał na Cade"a. "Czekaj, ona tam nie wejdzie" - powiedział, wskazując.
"Musi tam pojechać" - powiedział Cade. "To nasza jedyna szansa na uratowanie Kyle"a żywego".
Głośność kamienia wzrosła. "On nie żyje, mówiłem ci. Nie wiesz, o czym mówisz. Nie znasz tych ludzi".
"Wiem wszystko o tych ludziach" - warknął Cade.
"Naprawdę?" powiedział Stone, krzyżując ramiona. "Z jego biura w NSA?" odwrócił się do Iany. "Baker, nie rób tego. Siedzę tu od dawna i mówię ci, że Kyle nie dość, że nie żyje, to nawet gdyby nie był, to i tak by cię wywęszyli. I nawet nie pytaj, co ci zrobią, jeśli cię znajdą".
Delikatnie położyła dłoń na ramieniu Stone'a. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że jej dłoń zaczęła drżeć. "Mam idealny sposób, żeby się tu dostać" - powiedziała, a dreszcz przebiegł jej po ciele. "Naprawdę mnie zaproszą".
"Tak" - odpowiedział Stone - "mówisz bardzo przekonująco".
18 koszmarów
Jana wiedziała
Nie spała do późna i postanowiła się zdrzemnąć. Wkrótce zasnęła. Jej źrenice poruszały się tam i z powrotem po zamkniętych powiekach. Przeszła już przez pierwsze cztery fazy snu, a faza REM (szybki ruch gałek ocznych) rozpoczęła się na dobre. Jej oddech pogłębił się, a potem zwolnił. Ale gdy sen zaczął się rozwijać, przed oczami pojawiły się wizje światła. Zaczęła dostrzegać pewien kształt, charakterystyczną sylwetkę Wasima Jarraha, mężczyzny, który dręczył ją na jawie i we śnie przez ponad trzy lata. To on był odpowiedzialny za trzy rany postrzałowe w górnej części jej tułowia. Te okropne blizny. Były tam zawsze, nieustannie przypominając o jego władzy nad nią i o tym, że miały własny rozum.
Jej oddech przyspieszył. Zabiła Jaraha na chwilę przed tym, jak miał zdetonować broń masowego rażenia. Wizje migotały i formowały się w jej umyśle. Czuła się, jakby oglądała nagranie ze starej kroniki filmowej. Jej źrenice biegały w lewo i w prawo coraz szybciej, gdy Jarrah wyłaniał się z jego sylwetki. Jakby wyszedł z jej wspomnień z tamtego pamiętnego dnia, wysoko na klifie, głęboko w Parku Narodowym Yellowstone.
Jarrah, teraz wyraźnie i ostro skupiona, wyłoniła się z sylwetek widocznych na tle kroniki filmowej i podeszła do Yany. Była wówczas ciężko ranna i leżała twarzą do góry na skałach. Krew i zadrapania pokrywały jej twarz, ramiona i nogi - odznaki honoru zdobyte po dwumilowym biegu przez las i trudny teren w pogoni za Jarrah. Uderzyła głową o skały, a wstrząs mózgu jeszcze bardziej zaciemnił sytuację.
To był kolejny nawracający koszmar, którego nie mogła się pozbyć. Przeżywała tę samą straszną gehennę na nowo kilka razy w tygodniu. A teraz granice jej zdrowego rozsądku zaczynały słabnąć. To było jak nasiąknięta tama ziemna, przez którą zaczęła przesiąkać ogromna ilość wody.
We śnie Yana patrzyła na plecy Jarry, która teraz stała przed nią z krystaliczną jasnością.
"To prawdziwa przyjemność oglądać, prawda, agentko Baker?" - powiedział Jarrah z obrzydliwym uśmiechem. Objął ją ramieniem. "Obejrzyjmy to jeszcze raz, dobrze? To zakończenie, które tak bardzo kocham". Oddech Yany przyspieszył.
Tego dnia, gdy Jarrah wyciągnął rękę, by podnieść Yanę i zrzucić ją z klifu, wbiła mu nóż w pierś. Następnie podcięła mu gardło, rozbryzgując krew na igłach sosnowych, po czym zepchnęła go z krawędzi. Jarrah zginął, a Yana zapobiegła atakowi.
Ale tutaj, w jej koszmarze, jej pamięć została zmieniona, a Jana stanęła twarzą w twarz ze swoimi najgorszymi lękami. Patrzyła, jak Jarrah unosi jej bezwładne ciało z ziemi, przerzuca je sobie przez ramię i podchodzi do krawędzi klifu. Z torsem Jany zwisającym za nim, odwrócił się, by Jana mogła zajrzeć za krawędź i do kanionu poniżej. Poszarpane skały na dole sterczały niczym palce śmierci. Jej ciało skręcało się z bólu, a bezwładne ramiona zwisały bezwładnie wzdłuż ciała. Jarrah roześmiał się potwornie i powiedział: "Ach, daj spokój, agentko Baker. Kiedy byłaś dzieckiem, nie chciałaś latać jak ptak? Zobaczmy, czy potrafisz latać". Zrzucił ją z krawędzi.
Spadając, usłyszała śmiech Jaraha dochodzący z góry. Jej ciało uderzyło o skały na dnie kanionu, pozostawiając ją w stanie pogniecionym. Potem Jarrah swobodnie podszedł do swojego plecaka, sięgnął do środka, nacisnął przycisk na urządzeniu i obserwował, jak ekran cyfrowy ożywa. Wpisał zakodowaną sekwencję na maleńkiej klawiaturze i aktywował urządzenie. Bez wahania zrzucił ważący osiemdziesiąt funtów plecak za krawędź. Wylądował niedaleko ciała Jany. Pięć sekund później nastąpiła eksplozja dziesięciokilotonowej bomby atomowej.
Grzyb atomowy uniósł się w atmosferę, ale to był dopiero początek. Kanion, w którym leżała Yana, znajdował się bezpośrednio nad największą na świecie komorą magmową wulkanu. Nastąpiła kakofonia pierwotnych i wtórnych erupcji wulkanicznych.
Gdy Yana wróciła do sypialni, jej prawa ręka zaczęła drgać.
We śnie Jana usłyszała ostrzeżenia od geologa stanowego, z którym konsultowała się podczas śledztwa. "Jeśli to urządzenie eksploduje bezpośrednio nad komorą magmową" - powiedział - "spowoduje to erupcję wulkaniczną, jakiej nigdy wcześniej nie widziano. Zniszczy zachodnie Stany Zjednoczone i pokryje znaczną część kraju popiołem. Niebo zaciemni się. Będzie trwała rok zimy..."
We śnie Jarrah odwrócił się do Yany i zobaczyła śmierć w jego oczach. Jej senne ja zamarło, niezdolne do walki. Wyciągnął ten sam nóż i wbił go w jej pierś.
W łóżku Yana przestała oddychać, a zespół stresu pourazowego wziął górę. Jej ciało zaczęło drgać, a ona nie mogła nic zrobić, żeby temu zapobiec.
19 Działa pod przykrywką
Bar Tululu, 5330 Marble Hill Rd., St. John's, Antigua
Jana
Mała czarna sukienka ciasno opinała jej szczupłą sylwetkę. Wystarczyło, by przyciągnąć uwagę, ale nie na tyle, by rzucać się w oczy. Jej cel był tutaj i wiedziała o tym. Wchodząc, nie mogła nie zauważyć Rojasa siedzącego w kącie baru i z trudem unikała kontaktu wzrokowego. To on, pomyślała. Patrzył prosto na nią, jego wzrok śledził jej wyraziste kształty. Serce Yany zaczęło bić szybciej i odetchnęła, próbując uspokoić nerwy. Czuła się, jakby wchodziła prosto w paszczę lwa.
Muzyka dudniła z półtorametrowych głośników, a ciała ciasno tuliły się do siebie, podskakując w rytm. To była dziwna mieszanka afrykańskich rytmów, wsparta unikalnym brzmieniem stalowych bębnów - autentyczna mieszanka zachodnioafrykańskiego dziedzictwa wyspy, złagodzona słonym powietrzem, delikatną bryzą i swobodną atmosferą, znaną miejscowym jako "czas wyspiarski" - bezstresowe podejście do życia.
Podeszła do lady i oparła łokieć o jej polerowane drewno. Rojas miał na sobie drogą niebieską marynarkę narzuconą na elegancką białą koszulę z guzikami. Spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczami, a kącik jego ust uniósł się w odpowiedzi. Uśmiechnęła się, ale z większą uprzejmością.
Barman, pochodzący z wyspy, wytarł bar białym ręcznikiem i zapytał: "Proszę pani?"
"Poproszę mojito" - powiedziała Yana.
Rojas wstał. "Czy mogę złożyć propozycję?" Jego łaciński akcent był łagodniejszy, niż się spodziewała, a coś w jego oczach ją urzekło. Spojrzał na barmana. "Przynieś jej poncz rumowy z gujańską marakują i Ron Guajiro". Podszedł bliżej. "Mam nadzieję, że nie uznasz mnie za zbyt nachalnego, ale myślę, że ci się spodoba. Nazywam się Diego Rojas". Wyciągnął rękę.
"Jestem Claire. To bardzo drogi rum" - powiedziała Jana. "O ile pamiętam, około 200 dolarów za butelkę".
Uśmiech Rojasa odsłonił idealnie perłowe zęby. "Piękna kobieta, która zna się na rumie. Czy po prostu odwiedzasz naszą wspaniałą wyspę?"
Nie mogę uwierzyć, że jestem tak blisko niego, pomyślała, a na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka. Bycie tak blisko psychopaty, jedynej osoby, która miała klucz do odnalezienia Kyle'a, było przerażające. Po jej boku spłynęła kropla potu.
"Większość mieszkańców wyspy preferuje Cavalier lub English Harbour" - powiedziała - "ale to dla przeciętnego mieszkańca. Destylarnia Rona Guajiro osiągnęła swój szczyt w latach 70., ale teraz nie jest już dostępna. Ale w latach 80., kiedy teraz butelkuje, wyprodukowano bardzo porządną butelkę".
"Jestem pod wrażeniem. Próbowałeś kiedyś guajiro z lat 70."
Położyła niewinną dłoń na jego ramieniu i spojrzała w jego ciemne oczy. "Nie można chcieć czegoś, czego nie można mieć. Zgadzasz się z tym?"
Zaśmiał się, gdy barman mieszał przed nią poncz. "Pragnąć to dążyć do posiadania czegoś. A dlaczego myślisz, że nie możesz mieć tego, czego pragniesz?" Jego wzrok powędrował po jej szczycie, szukając tego, co mu się podobało.
Yana utrzymywała kontakt wzrokowy i skinęła głową.
"Proszę bardzo, proszę pani" - powiedział barman, stawiając przed nią kieliszek rumu. Spróbowała kolorowego ponczu.
"Co o tym myślisz?" zapytał Rojas.
Zobaczymy. Choć ukrywanie tak dobrego rumu jak Guajiro za innymi aromatami byłoby świętokradztwem, wyczuwam w nim ślady goździków, tytoniu fajkowego... espresso, odrobinę porto i pomarańczy.
"Skąd dowiedziałeś się tak wiele o rumie? Czy twoja rodzina miała gorzelnię?
Niech mówi. Yana wierzyła, że Kyle żyje i wiedziała, że jego życie zależy od jej zdolności infiltracji organizacji Rojasa. Szukała najmniejszego śladu oszustwa. Drobnego drgnięcia mięśni twarzy, szybkiego spojrzenia w dół i w lewo, ale niczego nie wykryła.
"Nie, dochodzę do wiedzy w sposób bardziej uczciwy. Pracuję w barze."
Tym razem zaśmiał się głośniej i zareagował na jej dotyk. Kiedy jego wzrok spoczął na jej dłoni, jego olśniewający uśmiech zniknął, a on zapytał: "Ale co zrobiłaś z dłonią?"
Jeśli wie, że wczoraj wieczorem zbiłam jego przeciwnika na miazgę, to świetnie to ukrywa. Pozwoliła, by przedłużające się milczenie podkreśliło ten moment. "Zacięłam się goląc".
Zaśmiał się i dopił resztę drinka. "Ojej, ojej. Ale są rany na kostkach. Ale żadnych siniaków. Jakież to interesujące. Hmm..." Ujął ją za drugą rękę. "Ślady na obu dłoniach. Tak, golenie jest niebezpieczne. Trzeba uważać". Tym razem łaciński odcień jego akcentu zdradzał lekką angielską intonację, jak u kogoś, kto spędził dużo czasu w Wielkiej Brytanii.
Yana zmieniła pozycję i spadła na nią kolejna kropla potu. "Ale po co być ostrożnym? Życie jest za krótkie, panie Rojas."
"Rzeczywiście" - powiedział, kiwając głową.
Z zaciemnionego zbocza wzgórza, oddalonego o jakieś pięćdziesiąt jardów, Cade mrużył oczy i patrzył przez lornetkę na bar na świeżym powietrzu. Nawet z tej odległości muzyka była wyraźnie słyszalna. "Cóż, nie zajęło jej to dużo czasu" - powiedział.
Stone, leżący obok niego na ziemi, odpowiedział: "Spodziewałeś się tego?". Ustawił statyw monokularowej lunety obserwacyjnej Vortex Razor HD, aby lepiej ustawić obraz, a następnie obrócił siatkę, aby powiększyć. "Jak mogłeś na nią nie patrzeć?"
- Próbujesz mi powiedzieć, że jest piękna? Spotykaliśmy się przez rok, wiesz.
- Tak słyszałem.
Cade skrzywił się i pokręcił głową. "Pozwól, że zadam ci pytanie. Czy jesteś największym idiotą na wyspie?"
Stone nadal wpatrywał się w lunetę. "Dobra, biorę. Co to ma znaczyć?"
Miałeś ją. To znaczy, miałeś ją. Ale pozwoliłeś jej odejść? Co ty sobie myślałeś?